Forum Warownia Strona Główna Warownia



Opowiadania na podstawie historii postaci

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Xenar
Władca Prowincji



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 20:22, 08 Sie 2005    Temat postu: Opowiadania na podstawie historii postaci Back to top

Orkowie niespodziewanie wpadli do miasta każdy z nich uzbrojony był po zęby. Na ich głowach widniały ciężkie żelazne hełmy. Ich atak w ogóle nie był spodziewany. Zaskoczone elfy nie były przygotowany do obrony. Dzwony głośno biły na alarm. Kobiety oraz dzieci pobiegły schronić się do schronu. Gdy wszyscy wbiegli jeden z orków wlał tam jakąś łatwopalną substancję, wrzucił płonącą pochodnię, zamknął klapę i szybko oddalił się. Wszyscy wewnątrz spalili się. Orkowie byli bezlitośni. Choć elficcy żołnierze bronili się jak mogli to przy takiej przewadze liczebnej orków nie mogli się obronić. Elfy padały jeden po drugim. Część uciekła z osady i ukryła się w lesie. Gdy już została tylko garstka wojowników Orkowie zaczęli zaganiać ich w róg. Gdy tamci nie mieli już wyjścia i zostali zapędzeni w róg zostali obstrzelani przez elfich łuczników. Po udanym ataku Orkowie swobodnie przechadzali się po osadzie dobijając ranne elfy oraz obszukując zwłoki i okradając domy. Jednym z uciekinierów był drwal. Zabrał on swoje dziecko i uciekł do lasu. Gdy Orkowie, napadli na osadę Verix (syn drwala) miał wtedy 9 lat.. Drwal postanowił w lesie wybudować chatę. Syn pomagał mu jak mógł jednak pracy nie szła w zaskakującym tempie. Chata jednak z czasem była coraz lepsza. Do momentu jej wybudowania drwal i Verix mieszkali w szałasie. Verix pracował bardzo ciężko jak na swój wiek. Przynosił ojcu do budowy chaty duże ilości drewna z lasu. Bardzo kochał las. Podróżując lasem bardzo często podziwiał jego piękno, szum drzew, śpiew ptaków. To wszystko napełniało go głęboką satysfakcją.
Po strasznie wydłużających miesiącach chata stanęła gotowa. Wystarczyło już ją tylko umeblować. Lecz to nie było to trudne. Verix był dobrym chłopcem, lecz aby przeżyć wykorzystywał najgorsze metody. Wpadł na pomysł by okraść któregoś z przejeżdżających kupców, aby mieć umeblowanie do mieszkania. Ojciec zgodził się miał być ich to pierwszy napad. Verix już od dłuższego czasu obserwował drogę, którą w różne strony przejeżdżało codziennie wielu kupców. Ci sami kupcy mieli ciągle ten sam szlak handlowy, więc wybranie tego, którego towary najbardziej będę odpowiadały umeblowaniu nie było trudne. To właśnie Verix zaplanował cały napad. Wybrał miejsce, w którym miało się to odbyć, godzinę oraz kupca. Ojciec był ciekawy, co z tego wyniknie. Chłopak i ojciec ukryli się w krzakach po przeciwnych stronach drogi. Wóz pomału nadjeżdżał. Drwal zauważył, że na wozie jedzie nie tylko kupiec, lecz i dwóch innych ludzi. Gestem spytał, Verixa co zrobią tamten na migi pokazał, że nie zmieniają planu. Chłopak wyciągnął swój krótki łuk. Pomału napiął cięciwę. Wóz właśnie go minął. Verix zauważył, że ojciec również ma już napięty łuk. Wycelował w jednego z siedzących na wozie ludzi. Jego ojciec zrobił to samo. Dwaj mężczyźni w tym samym momencie spadli z wozu. Kupiec zdziwiony i przestraszony obejrzał się. Przynaglił konia do galopu. Verix wskoczył na wóz. Podbiegł do kupca i chciał go zrzucić z wozu, lecz nie udało mu się to. Kupiec zaparł się i nie spadł z wozu. Lecz już ojciec Verixa był na wozie. Chwycił kupca za szyję i zrzucił z wozu. Drwal zatrzymał konia i kazał Verixowi zająć się kupcem. Kupiec był ubrany bardzo bogato. Widać miał duży zbyt na swe towary. Chłopak zakneblował i związał kupca. W tym czasie drwal zatrzymał konia i skierował go ku chacie. Zszedł z wozu i razem z synem wrzucił kupca na wóz. Gdy się z tym uporali usiedli na wozie i wyruszyli w stronę domu. Drwal był pod dużym wrażeniem akcji zaplanowanej przez Verixa. Na wozie były rzeczy przecudowne. Pięknie wyheblowane stoły, krzesła. Można tam było znaleźć niewielki taboret czy wygodny fotel. Masa półek, szafek a to wszystko dzięki Verixowi. Drwal był z niego bardzo dumny. Gdy ojciec wraz z synem wnosili umeblowanie do domu kupiec ze złością przyglądał się jak jego ciężko zarobione pieniądze właśnie trafiają w czyjeś ręce. Gdy już się z tym uporali zabrali kupca nad rzekę. Zbudowali mu tratwę, położyli go na niej a następnie przywiązali, aby nie spadł do wody. Verix odepchnął tratwę od brzegu. Kupiec musiał poradzić sobie sam.
Choć teraz drwalowi żyło się lepiej to jednak ciągle miał problemy z wyżywieniem chłopca. Uzgodnił, z Verixem, że od teraz, co jakiś czas będą napadać na kupców lub nawet na całe karawany z żywnością. Wszystkie te napady kończyły się powodzeniem. Chłopak również, co jakiś czas wychodził do pobliskiego miasta by okraść, co bogatszych bywalców karczmy czy po prostu ukraść coś z targu. Ponieważ kupcy już teraz nie przejeżdżali codziennie a do miasta był spory kawał drogi to jednym ze źródeł wyżywienia był las. Verix przechadzał się po nim godzinami zbierając jagody, jeżyny czy grzyby. Bardzo kochał las. Czym był starszy tym większa była ta miłość. On po prostu uwielbiał w nim przebywać. Wszystkie zwierzęta go kochały, On kochał je również. Po kilku latach obcowania z lasem oraz jego mieszkańcami nauczył się mowy lasu. Było to dla niego bardzo ważne. Teraz każdy ptak był doskonałym zwiadowcą, każdy wilka doskonałym myśliwym. Verix zawsze współpracował ze zwierzętami, nigdy ich nie wykorzystywał. Chłopak był coraz lepszym złodziejem. Teraz do domu przynosił także cenne przedmioty nie tylko żywność. W chacie drwala powodziło się coraz lepiej dzięki chłopcu. Gdy Verix miał już 16 lat postanowił zbadać góry, które widać było na horyzoncie. Kiedyś słyszał legendę, że żyje tam najpotężniejszych ze smoków. Miał nim być Złoty Smok. Verix wędrował wiele dni i wiele nocy. Okradając wioski, przez które przechodził przetrwał wiele dni. Żywności miał dużo energii też mu nie brakowało. Lecz strasznie tęsknił za lasem, za swoim prawdziwym domem. Góry były już niedaleko zaledwie jeden dzień marszu. Lecz właśnie teraz zaczęło brakować żywności. Zmęczenie też dawało się we znaki. Jednak dla Verixa nie miało to znaczenia nie strudzenia maszerował w stronę gór. Czuł, że musi tam dojść. Że być może spotka tam najpotężniejszego ze wszystkich smoków. Wędrówka pod górę była najtrudniejsza z całej wyprawy, lecz pomimo trudności udało się wejść na jej szczyt, który był naprawdę rozległy. Gdy Verix rozejrzał się wokół widział tylko skały i skały. Lecz dostrzegł też potężną jaskinię, której trudno było by nie zauważyć. Wejście do niej było olbrzymie. Nie było widać tego, co jest wewnątrz. Verix był bardzo ciekawy, co może być w środku, więc wszedł z nadzieją, iż ujrzy smoka. Jaskinia była naprawdę potwornych rozmiarów. Na jej środku leżał ogromny stos bogactw. Złote hełmy, zbroje czy miecze. Mnóstwo monet, których blask raził w oczy. Chłopak już nie miał wątpliwości to była jaskinia smoka. Verix powinien się przerazić jednak tego nie uczynił, bardzo chciał zobaczyć smoka a nawet z nim porozmawiać. Gdy już chciał skierować się do wyjścia usłyszał głos smoka.
- Kim jesteś i dlaczego przebywasz w mojej pieczarze czy czasem nie chcesz mnie okraść? – Rzekł smok
Verix obrócił się by zobaczyć jak smok wygląda. A to, co ujrzał przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Smok był potężny a jego blask prawie oślepiał. Verix nie był w stanie nic odpowiedzieć, ponieważ nigdy nie widział czegoś tak pięknego i olbrzymiego. Po jakimś czasie niezręcznej ciszy chłopak zdobył się na odwagę i postanowił odpowiedzieć.
- Zwą mnie Verix, do twej jaskini przybyłem, bo chciałem Cię ujrzeć i nawet nie pomyślałem by Cię okraść
- Tak po twym głosie poznaję, że przybywasz w dobrych zamiarach, czy przybywasz z daleka?- Zapytał
- Tak mój dom jest położony daleko z tąd, wędrowałem wiele dni i nocy, aby tutaj dotrzeć, jestem zmęczony spragniony i bardzo głodny. – Znużonym głosem rzekł chłopak
- Możesz zatrzymać się u mnie zanim odpoczniesz, tutaj jest jedzenie oraz napoje – powiedział smok wskazując na stos jedzenia oraz wazę z wodą
- Dziękuję Ci skorzystam z twej gościnności i zostanę tu jednak nie dłużej niż będzie to konieczne.
- Możesz zostać tyle czasu ile będziesz potrzebować by wypocząć
Głodny chłopak rzucił się na jedzenie i łapczywie urywał zębami grube kęsy strawy i popijał dużymi łykami wody. Smok przyglądał się temuż uśmiechem. Gdy chłopak zasnął smok obrócił się wyszedł z pieczary rozprostował swe potężne skrzydła i wzbił się w powietrze. Szybko odleciał na dużą odległość od pieczary. Rano Verix obudził się i na początek dnia usłyszał kojący głos smoka:
- Witam, nareszcie wstałeś, czy dobrze spałeś?
- Tak spałem wyśmienicie, ale dlaczego „nareszcie”? Czy wybieramy się gdzieś?
- Tak mam zamiar pokazać Ci okolicę, chyba, że nie masz ochoty lub jesteś zbyt zmęczony na wyprawę wtedy możemy zostać
- Ależ nie z chęcią obejrzę okolicę a szczególnie w twej obecności
- Pochlebiasz mi, a wiec chodźmy, wyprawa zapowiada się na długą, wiec może przed nią chcesz spożyć poranny posiłek?
- Myślę, że to dobry pomysł
Verix w miarę szybko zjadł śniadanie, gdy już się najadł razem ze smokiem opuścił jaskinię by zwiedzić okolicę. Gdy wyszedł na zewnątrz zauważył coś, czego wczoraj nie widział, że dalej, gdy skał jest mniej a pojawia się roślinność jest pięknie. Poprosił smoka by tam udali się najpierw. Obejrzeli prawie całe wzgórze, gdy dochodził już wieczór. Smok jednak nie miał zamiaru pokazać mu tego miejsca, które w nocy odwiedził. Jednak, Verix nie wiedział, że smok w nocy opuścił jaskinię, więc nie był zaniepokojony tym, że nie zwiedzili całego wzgórza, lecz żywił nadzieję, że zrobią to jutro. Po całodziennym zwiedzaniu, które było bardzo męczące dotarli do jaskini. Tam obaj zarówno Verix oraz smok spożyli potrawę. Po czym udali się na spoczynek. Choć smok znów opuścił jaskinię to tym razem szybko powrócił być może, dlatego iż był zmęczony po oprowadzaniu Verixa po górze. Nazajutrz, gdy obaj już wstali szybko zjedli śniadanie i mieli zamiar wyjść na zewnątrz zwiedzać otoczenie. Jednak Verix chciał porozmawiać ze smokiem:
- Jak Ty właściwie masz na imię?- Zaczął rozmowę, Verix
- Zwą mnie Gordiasz, dlaczego pytasz?- Podejrzliwie zapytał Gordiasz
- Pytam z ciekawości, lecz również nie wiedziałem jak się do Ciebie zwracać- rzekł Verix
- Rozumiem, dzisiaj nie udamy się jednak na zewnątrz- oznajmił Gordiasz
- A zatem gdzie się udamy?- Zapytał zaciekawiony chłopak
- Dziś zwiedzimy jaskinię, bo choć wydaje się, że nie jest duża jest naprawdę obszerna i nie radziłbym się samotnie zapuszczać się w jej głąb -ostrzegł smok
- A więc chodźmy, dzień jest krótki, po co marnować czas- zaproponował zniecierpliwiony chłopak
Choć Verix rozglądał się uważnie po jaskini, aby znaleźć przejście do innego pomieszczenia, jednak nie znalazł go. Gd nadal się rozglądał zauważył, że smok podszedł do jednej ze ścian i stuknął w nią ogonem. Ogromny głaz powoli zaczął przesuwać się w lewą stronę odsłaniając olbrzymie przejście. Smok przeszedł przez nie i kazał, Verixowi aby on też to uczynił. Gdy zaciekawiony chłopak przeszedł przez nie znalazł się w strasznie długim korytarzu. Był on wyłożony kamieniami, jego sklepienie znajdowało się wysoko, korytarz był również na tyle szeroki, że poruszanie się po nim smokowi nie sprawiało najmniejszego problemu. Smok i chłopak wędrowali korytarzem mijając wiele potężnych drzwi. Czasem Gordiasz wyjaśniał, co znajduje się za drzwiami, czasem zaś wchodzili do środka i wtedy, Verix mógł na własne oczy przekonać się, co jest za poszczególnymi drzwiami. Oczywiście chciał zajrzeć za każde drzwi, lecz Gordiasz wyjaśnił mu, że na to nie wystarczy czasu, jeżeli na noc chcą wrócić do głównego pomieszczenia. Podczas całej wycieczki Verix zobaczył bardzo wiele ciekawych miejsc i przedmiotów. Dokładnie obejrzał skorupy smoczych jaj, odwiedził pradawne smocze lochy i wiele innych ciekawych miejsc. Jednak każdy dzień ma swój koniec, tak jak i ten. Więc po udanym dniu wielu nowych odkryć, znużeni wrócili do głównej komnaty. Verix był zachwycony dzisiejszą przygodą. Bardzo mu się podobało. Jednak zaczął rozmyślać o ojcu, co się z nim dzieje czy sobie radzi…Był bardzo zmęczony i właśnie, dlatego przestał o tym rozmyślać i postanowił, że spożyje posiłek i uda się spać. Rano wypoczęty obudził się i postanowił, że opuści już jaskinię smoka. Gdy mu o tym powiedział smok był bardzo zawiedziony:
-chcesz odejść, dlaczego? Czy źle Ci ze mną czy czegoś brakuje?
-Nie, po prostu myślę, że nadszedł już czas bym wracał do domu
-No tak rozumiem, chcesz powrócić do rodziny, to naturalne i zrozumiałe
-Więc będę się już pakował
-Zaczekaj, mam pewną propozycję
-Jaką?
-Do twego ojca wyślemy list by się nie martwił a Ty zostaniesz u mnie na naukach?
Verix myślał dłuższą chwilkę, lecz w końcu zastanowił się:
-Dobrze zostanę u Ciebie na naukach, teraz jednak napiszmy list
-Jak sobie życzysz
Verix wyciągnął pergamin oraz pióro i zaczął pisać:
Drogi Tato!
Zamieszkałem u smoka, jest mi bardzo dobrze. Jem ile chcę dobrze śpię, jest wspaniale. Zostanę tu jeszcze. Smok jest bardzo miły i życzliwy. Będę od niego pobierał nauki. Myślę, że może nauczyć mnie bardzo wiele. Wrócę za kilka tygodni. Mam nadzieję ze jesteś zdrowy! Pozdrawiam.
Twój Syn: Verix
Gdy Verix napisał już list Gordiasz zabrał go i wyszedł. Choć chłopak głęboko zastanawiał się, co smok mógł zrobić z listem to dopiero po dłuższej chwili domyślił się, że smok wyszedł dać jakiemuś stworzeniu list, aby go wysłało. Był mu bardzo wdzięczny za to, że wziął go pod swój „dach” i się nim opiekował.
Wtedy Verix wiedział już, że te nauki nie potrwają kilka tygodni jak napisał ojcu, lecz i nawet kilka lat. I miał rację. Jednak przyniosło mu to wiele. Poznał nawet smoczy język. Wiedział o smokach wszystko. Jak długo żyją, ile ich jest jakie są objawy ich starzenia się. Na naukę poświęcił aż siedem długich lat.
Po siedmiu latach spędzonych u smoka wiedział, że będzie musiał wracać do domu, do ojca. Nie wiedział, co zastanie, gdy powróci. Czy ojciec jeszcze żyje, czy ma się dobrze to wszystko było w tej chwili zagadką i na te pytanie mógł sobie dopiero odpowiedzieć gdy wrócił do domu.
Postanowił wyruszyć z rana. Gdy słońce już wzeszło pożegnał smoka i wyszedł. Wędrówka zapowiadała się na długą jednak teraz odpowiednio się przygotował. Zabrał ze sobą wystarczająco dużo jedzenia, lecz tyle by zbytnio się nie obciążać. Po siedmiu latach przeżytych u smoka był bardzo zahartowany i odporny na ból i zmęczenie. Szedł dniem i nocą. Odpoczywał krótko. Nie mógł się doczekać, kiedy ujrzy ojca. Starał się iść lasem, choć nie zawsze otoczenia na to pozwalało. Jednak, gdy wędrował w lesie zachwycał się jego pięknem jak nigdy dotąd. Do domu było już niedaleko. Verix przyśpieszył kroku by szybciej znaleźć się w domu jednak, gdy był już naprawdę niedaleko poczuł smród spalenizny. Zaczął biec. Gdy przybiegł na polanę, na której znajdował się jego dom zostały resztki zwęglonych desek… Rozejrzał się wokół i zauważył leżący na ziemi orczy ząb. Chłopak wściekł się. Orkowie po raz drugi odebrali mu szczęście i rodzinę. Gdy chciał zbliżyć się do szczątek domy ujrzał zwłoki swego ojca leżące w pobliskich krzakach. Był bardzo smutny i przygnębiony, lecz jednocześnie wściekły. Wykopał dziurę i zakopał zwłoki ojca. Gdy jeszcze raz rzucił okiem na spalony dom zauważył medalion. Podniósł go widniał na nim złoty smok. Verix zamyślił się, lecz po chwili zawiesił medalion na szyję i postanowił odejść by zemścić się na orkach i pomścić rodziców…
 
Zobacz profil autora
Nevar
Zarządca



Dołączył: 05 Cze 2005
Posty: 710
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Czw 20:49, 11 Sie 2005    Temat postu: Back to top

Ciekawe. (około 4,5 strony w txt, czyli 20 monet się należy ).
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Warownia Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach